Pisarz

czyli o Devrait w sposób mało zgrabny



                 Patrząc na dziewczynę, która z narastającym przerażeniem wpatruje się w pustą białą kartkę, można by pomyśleć, że ma przed sobą napisanie co najmniej jakiejś rozprawki na chory i bezsensowny temat, jakie potrafią wymyślić jedynie poloniści.
Ale tak nie jest. Dziewczyna ta bowiem, na którą patrzę jest Autorką tego bloga.
I próbuje powiedzieć coś o sobie.
Ale za bardzo jej nie wychodzi. 
I zapewne robi to tak nieudolnie, bo nie ma wprawy. Bo nie znosi mówić na swój temat. 

                 Z jednej strony nie jest oczywista ani przewidywalna. Z drugiej strony nie jest też osobą trudną do zrozumienia ani wybuchową. Bo Ona w ogóle nie jest. Ona jedynie bywa. Bywa miła, grzeczna, dobrze wychowana. Bywa uparta, wredna, waleczna i zbuntowana.  Bywa cicha i spokojna. Bywa drażliwa i wybuchowa. Bywa ułożona i bywa szalona. Ale nigdy nie jest. Ona jedynie bywa...
                 Czasami wydaje się, że w niej samej żyje kilka osób naraz i kłócą się która z nich żyje dzisiejszego dnia. Czasem w jej oczach widać obłęd. Czasem jest tam ogromna radość, a czasem wielki smutek. Czasem można zobaczyć w nich łzy szczęścia, czasem te, które wywołuje żal. Czasem jest chorobliwe ambitna, czasem cierpi nawet ruszając nogą. Czasem jest  ironiczna, patrzy na świat z ogromną drwiną, a czasem każde ostre słowo ją odpycha.   Czasem jest melancholijna, a czasem krzykliwa i głośna. Czasem czuje się sobą, a czasem zupełnie kim innym. Ale nie zawsze. A jedynie czasem...
                 Ona jet po prostu taka nie do końca zwyczajna. Nie do końca zrozumiała. Ani trochę normalna. Ani trochę doskonała.
Ona taka po prostu jest - nie do końca dziecinna, nie do końca dojrzała. Ona taka jest -w swojej własnej nie idealności doskonała.

                 Nie powiem ile mam lat, bo od wieku nic nie zależy, a ludzie mają tendencję oceniać przez jego pryzmat. Imienia również nie zdradzę, bo jest ono nie mniej dziwne od pseudonimu, za którym się kryję. Nie znajduję również sensu w opisywaniu koloru swoich włosów, czy powiadamianiu o fakcie, że jestem wysoka i głupio czuje się w butach wyższych niż najzwyczajniejszy w świecie "trampek".  Nie powiem wam też skąd pochodzę, niech wystarczy wam fakt, że jestem Polką. W sumie gdybym mogła nie powiedziałabym o sobie nic, ponad fakt, że Devrait znaczy po francusku powinna i, że pochodzenie tego nicku nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia ponad fakt, że owe słowo wypowiedziane z angielskim akcentem ładnie brzmi. Mogę jeszcze zdradzić, że moje oczy nie mają koloru. Może źle to ujęłam. Mają ich wiele. Na ogół są zielono-brązowe, zapewne nigdy takich nie widzieliście. Ale zmieniają się ich odcienie wraz z porami roku.  Czemu mówię o oczach? Bo one są dla mnie najważniejsze w człowieku  Tylko one zdradzają prawdę. Choć czasem nawet oczy potrafią okłamać. Tylko czy wówczas jest to kłamstwo czy nowa prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz